namierzyć telefon

Ten, kto ma dzieci wie ile zmartwień mogą powodować, Ile radości i ile szaleństwa. Gdy moje starsze dziecko otrzymało telefon, był to czas kolorowych wyświetlaczy, muzyczki i snake’a. W sumie fajny czas, brak zasięgu i bateria żywa przez tydzień. Otrzymał telefon, dzwonił, gdy był sam w domu, gdy szedł do kolegi czy po prostu na dwór. Wtedy jeszcze wychodziło się z kolegami na plac zabaw. Młodsza latorośl dostała aparat, gdy musiałam zostawić ją w domu z jej ojcem i potrzebowałam mieć możliwość rozmawiania na spokojnie.

I o ile starszy syn korzystał z telefonu słuchając wciąż muzyki, wyłączony zupełnie z życia, to córka złapała bakcyla cyberprzekazu dużo szybciej. Fakt, że była młodsza, gdy miała swój pierwszy aparat a same telefony są coraz bardziej inteligentne, w dodatku młode pokolenie jest coraz zdolniejsze i szybciej ogarnia cuda techniki. Na dotyk, odcisk palca, próbkę głosu…jeszcze dziesięć lat temu te wszystkie nowinki były wymysłem pisarzy science fiction. Uroki macierzyństwa, szczególnie samotnego są sensem mojego życia, są również pełne niespodzianek i wypadków.

Czasem wydaje mi się, że są tak nierealne, jakby ktoś je wymyślał na poczekaniu. Telefon w pracy, podczas zajęć zwiastuje zawsze jakieś niespodziewane zdarzenie. Kilka lat temu, gdy starszy syn jeździł do szkoły muzycznej transportem publicznym, byłam spokojna. Wypadki zdarzają się innym. Więc, gdy zadzwonił do mnie z informacją, że miał wypadek \, wypadł na zakręcie z autobusu i jest w szpitalu na izbie przyjęć i żebym koniecznie była spokojna, to oczywiście daleka byłam od spokoju.

Wyobrażałam sobie scenariusze rodem z horrorów, obrażenia ciała, złamane kończyny ( a syn skrzypek i pianista) urazy głowy i mózgu….bogatą mam wyobraźnię. Nie mam pojęcia, jak dojechałam do szpitala czas miałam pewnie bliski rekordowi i zapewne z obłędem w oczach. Wpadłam na izbę przyjęć, odszukałam syna- o dziwo kończyny miał całe, głowę bez bandaży i opatrunków i się tak zaczęłam trząść z napięcia, że galaretka przy mnie to była skała. Diagnostyka trwała chwilę, dziecko miało zniszczone spodnie, podartą kurtkę a telefon lekko obity. Działał, mimo takiego upadku na asfaltowaną jezdnię.

telefon i laptop

Kolejne wyskoki syna związane były raczej ze spóźnieniem na ostatni autobus do domu, czy odwiezieniem z imprezy. Jednak młodsze dziecko czasem wpada na tak oryginalne pomysły, że mam wrażenie, że nie dożyję swojej starości. Bystra jest i szybka – potrafi myśleć nieszablonowo, co zresztą jest powodem moich zgryzot. Bo nie jestem w stanie przewidzieć jej reakcji czy też pomysłów jakie przyjdą jej do głowy. Samodzielna podróż do sąsiedniej miejscowości, spotkanie z koleżankami po lekcjach w McDonalds, wagary albo spotkania z kolegami z przedszkola.

Zamiast dodatkowych zajęć plastycznych albo zamiast umówionego spotkania z mamą. Jako drugoklasistka po lekcjach jeździła na plastykę do domu kultury. To znaczy przyjeżdżałam po nią i jej kolegę pod szkołę i wiozłam oboje na zajęcia. Po zajęciach odwoziłam kolegę do jego domu a my wracałyśmy do siebie. Do czasu, gdy zamiast poczekać na mnie aż po nich przyjadę poszli sobie na spacer na łąkę. Pooglądać kwiatki i motylki.

A ja okrążyłam w tym czasie nasze miasto tak ze trzy razy. Krążyłam po uliczkach wypatrując oczy i klęłam pod nosem, że też smyczy nie przewidziałam. Znalazłam gadów, na łące właśnie Zajętych zbieraniem kwiatków dla mnie. Wtedy właśnie postanowiłam zafundować sobie odrobinę luksusu i smycz dla córki. Telefon. Ten sam, który wcześniej miał syn. Zwykły, z kolorowym wyświetlaczem dość dużym jak na ówczesne potrzeby. Nauczyła się, dość szybko jak na smarka ośmioletniego dzwonić, pisać SMS-y grać w proste gry. Ale to był słaby koszt mojego komfortu.

Wiedziałam, że gdy będę potrzebowała skontaktować się z moim dzieckiem, ta odbierze telefon i będzie ok. Tak mi się wydawało dopóki, gdy córka nie zaczęła dorastać. Telefon już był typu smart. Wyświetlacz duży, bo rozdzielczość ekranu jest potrzebna większa. Bo widać lepiej gdy, w które grać należy. Ale też większym dla mnie problemem była chęć bycia odrębnym bytem. Z blokadą ekranu, ukrytymi treściami. Jej rozmowami z koleżankami i problemami dotyczącymi nastolatek- golenie nóg, kłopoty z rodzicami, chłopakami. Czyli świat normalnych dziewczynek.

jak namierzyć telefon

Gdy nie poszła po południu do szkoły muzycznej, miała wyłączony telefon lub była poza zasięgiem, oszalałam. Po prostu. Zwariowałam. przeszukałam całą bazę książki telefonicznej, zawartość Messengera oraz treści SMS. Mojego dziecka nigdzie nie było. Nie pojechałam tego dnia do pracy, jeździłam w kółko jak kilka lat wcześniej, na łące jej nie było, śladów brak.

Przeszukałam większość stron w Internecie, jak namierzyć telefon i nic

Poza płatnymi stronami i reklamami nie znalazłam rozwiązania. Dziecko się znalazło – tłumaczyła się rozładowaną baterią ( zdarza się), brakiem innego telefonu ( również się zdarza) a ja o mały włos zeszłam. Jedynym plusem tej całej sytuacji jest porozumienie z córką- jest zalogowana w sieci, zawsze uprzedza gdzie będzie i kiedy wraca. Ciężki los matki….

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here